Przyznawanie certyfikatów i nagród dla firm oraz produktów

Czy tak na prawdę certyfikaty przyznawane firmom mają jakiekolwiek znaczenie i czy są wyznacznikiem wiarygodności? Czy konsumenci częściej wybierają produkty nagradzane przez różne organizacje? Prowadząc działalność ciężko nie otrzymywać ofert różnego rodzaju "certyfikatów wiarygodności". Czasem zastanawiam się jak bardzo taki certyfikat mógłby wpłynąć na polepszenie, udoskonalenie mojej firmy. Z drugiej jednak strony, mając na uwadze zasady przyznawania takich certyfikatów oraz wiążąc ich właścicieli z ogólnymi działaniami jakie prowadzą, utwierdzam się w przekonaniu, że posiadanie takiego dokumentu jest zupełnie niepotrzebne. Zacznijmy od rzeczy najprostszej, czyli czym jest certyfikat. Tak więc: "zaświadczenie, dowód zapewniający, że wyrób, proces lub usługa są zgodne z określoną normą lub przepisem prawnym".¹ Trudno się nie zgodzić, że chyba najbardziej rozpoznawanym jest certyfikat ISO (np. 9001), którego norma: "zawiera zestaw wymagań odnoszących się do systemu zarządzania jakością przedsiębiorstwa."¹ Tak więc nie jest to certyfikat mówiący o jakości konkretnego produktu a o systemie zarządzania jakością. Oczywiście wiadomym jest, że można wyszukać certyfikaty dotyczące stricte jakości danego produktu natomiast według mnie większość ludzi nieuświadomionych kojarzy jakikolwiek certyfikat z jego "dobrą" jakością a nie np. zarządzaniem jakością.
Oczywiście certyfikatów w naszym kraju można uzyskać więcej, zależy to w dużej mierze od tego ile pieniędzy firma chce na certyfikat przeznaczyć i co chce mieć na nim napisane (ewentualnie jakie opcje wybiera). W jednym z artykułów zaprzyjaźnionej przeze mnie gazety, dziennikarze ujawniają zasady przyznawania certyfikatu "wiarygodności biznesowej". Tak więc cytując artykuł: "Przedstawicielka firmy (...) w rozmowie z nami spytała tylko o NIP oraz o to czy już złożyliśmy sprawozdanie za 2011 rok. Następnie na naszą pocztę został przesłany formularz a w nim… oferta cenowa."²
Podobnymi zasadami kierują się również organizatorzy wyróżnień marki czy też przyznawania nagród produktom. Z reguły plan jest taki sam: kwota do zapłaty (nawet 10 tys.), bankiet, dobre jedzenie, wręczenie kawałka dobrze zadrukowanego papieru oraz promocja w formie artykułu mniej poczytnych pism. Bardzo dobrze podobną sytuację przedstawia Gazeta Wyborcza: "Na rynku sporo jest też organizacji, które w imieniu bliżej niezidentyfikowanej grupy konsumentów przyznają produktom różnego rodzaju nagrody. Firmy mogą się nimi posługiwać po wpłaceniu np. kilkunastu tysięcy zł. (...) Żeby go zyskać, wystarczyło kiedyś... 179 głosów zebranych w ankietach telefonicznych (studenci dzwonili do domów i zakładów pracy) oraz internecie. Dzisiaj aby zwyciężyć, trzeba według regulaminu zdobyć 800 głosów, przy czym to organizator decyduje, jakie firmy wezmą udział w konkursie. Do niedawna (...) na swoich stronach pisał, że jest to 'zakrojony na skalę ogólnopolską sondaż'. Po protestach branży badawczej, która stwierdziła, że (...) nie jest w żaden sposób reprezentatywny dla społeczeństwa, określa go jako 'ogólnopolski plebiscyt'. "³ I niech ten cytat będzie podsumowaniem całego artykułu o prestiżu, który dostarczają sobie firmy za pieniądze.